Strata do prowadzącej dwójki wydawała sie jednak zbyt duza, tym bardziej, ze mocno nacierała tez druzyna Ridgewood. W decydującym meczu zainteresowanych zespołów biało-niebiescy pokonali Rumunów 5 – 2. Dodajmy, ze w tym arcywaznym meczu swoich „starych” kolegów wsparł Bartosz Pietrzko, strzelając dwa gole. Na koniec rundy Stalowcy uplasowali się na trzecim miejscu w tabeli, które dało upragniony awans. Była to promocja niespodziewana, tym bardziej, ze awans do drugiej ligi łączył się z duzym wyzwaniem organizacyjno-finansowym. Stalowcy mieli raptem kilka tygodni aby uzbierać składy do dwóch druzyn i zbilansować nowy, drugoligowy juz budzet. Na wysokości zadania znowu stanął zarząd klubu, który w duzej mierze zbilansował budzet. Pomocy udzielił tez Jan Pszeniczny, który ufundował druzynie komplet nowych strojów oraz dresów. Organizacyjnie klub był więc przygotowany do awansu, ale co z aspektem sportowym?
Tutaj na wysokości zadania stanął trener Mirosław Pasternak (na zdjeciu), który systematycznie, jeszcze podczas końcówki trzeciej ligi wzmacniał kadrę.
Słowem „klucz” jest tutaj „systematyczność”, gdyz nagła rewolucja kadrowa mogła popsuć atmosferę w druzynie, a ta zawsze była priorytetem w klubie. Mirek wykorzystywał swoje rozległe kontakty, oraz „know how”, a kadra biało-niebieskich przechodziła konkretny lifting. Pierwszym powaznym wzmocnieniem za kadencji nowego trenera był transfer Ireneusza Zagrobelnego. Kolejnym wzmocnieniem okazał się Sylwester Godlewski, który zakończył grę w college. Najbardziej palącą potrzebą było jednak zapełnienie wakatu na pozycji snajpera. Odpowiedzią okazał się były wychowanek trenera Pasternaka z Wałbrzycha – wracający po cięzkiej kontuzji kolana – Mariusz Nejman. To nie wszystko, kilka tygodni przed turniejem Deyny do druzyny dołączył nowy playmaker – Mariusz Bruliński, oraz Seweryn Grzywna.
